„Impossible became possible”, czyli pomoc dla powodzian z Banja Luki i Doboju w Bośni i Hercegowinie
Nasz październikowy wyjazd był kontynuacją akcji pomocy rodzinie Satić, która ucierpiała w wyniku majowej powodzi w Bośni i Hercegowinie.
http://naszafotografia.pl/analne-randki-w-warszawie/
Pierwszą część zebranych przez nas rzeczy zawieźliśmy do Banja Luki w sierpniu. Kolejną partię miał we wrześniu zabrać do Bośni nasz kolega z Żandarmerii Wojskowej Marcin Żandarski. Niestety 6 dni przed wyjazdem Marcin zginął w wypadku (http://www.zw.wp.mil.pl/pl/1_3443.html). Przez kilka dni nie mogliśmy w to uwierzyć…
W tym momencie zostaliśmy z ogromną ilością (głównie zimowych) rzeczy dla rodziny Šantić. Dzięki naszym rodzinom i przyjaciołom udało nam się zebrać dla nich naprawdę duuużo: grzejnik elektryczny, dwie farelki, chemię, kuchenkę elektryczną, rzeczy codziennego użytku, dwie kołdry, poduszki, ręczniki, ubrania (koszulki, bieliznę, swetry, spodnie, bluzy, dresy, kurtki, buty itp.), rzeczy dla dzieci do szkoły, klocki i pluszowe misie. Musieliśmy działać dalej…
Po dwóch dniach szukania rozwiązania jak dostarczyć to do Bośni uznaliśmy, że najlepiej będzie jak wszystkie te rzeczy zawieziemy sami. Niestety tutaj pojawił się problem finansowy… W tym momencie nie byliśmy w stanie wyłożyć całej kwoty na paliwo, gdyż nasz samochód był u mechanika na kosztownej naprawie (remont silnika). Zamieściliśmy więc post na Facebooku z prośbą czy ktoś mógłby nas wesprzeć dokładając „cegiełkę” do paliwa. I tu po raz kolejny nasi przyjaciele okazali się niezawodni – odzew bardzo nas zaskoczył… Udało nam się zebrać całą potrzebną kwotę na pokrycie kosztów przejazdu (czyli paliwo na 3200km + winiety). Dziękujemy !
Z uwagi na to, iż w każdy weekend we wrześniu mieliśmy pracowaliśmy (zlecenia fotograficzne), naszym pierwszym wolnym weekendem był weekend 11-12 października. Postanowiliśmy to wykorzystać i dobierając 3 dni urlopu pojechaliśmy do Bośni i Hercegowiny. Wszystkie zebrane rzeczy spakowaliśmy do toreb podróżnych, by nie wzbudzać podejrzeń na granicy 🙂 W celu zaoszczędzenia miejsca kurtki zimowe, kołdry i poduszki zmieściliśmy w worki próżniowe.
Z Gdańska do Jędrzejowa (gdzie mieliśmy nocleg tranzytowy u Ani rodziców) wyjechaliśmy we wtorek 7 października w godzinach popołudniowych. Następnego dnia (w środę) ok. godz. 19 wyruszyliśmy w stronę Banja Luki. Tam już czekała na nas rodzina Šantić (tata Branko, mama Tanja, 9-letni Aleks i 12 letnia Andrea). Do celu dojechaliśmy w czwartek 9 października o godz. 13. Zostaliśmy bardzo mile przywitani, były łzy szczęścia i niedowierzanie, że pomimo tak dużej odległości (1500km) udało nam się do nich dotrzeć. Zaczęliśmy wypakowywać rzeczy – tu radości było co nie miara 🙂